
Kiedyś tam, gdzieś blisko Piotrkowskiej w podwórku trzymaliśmy nasze riksze! Mieliśmy swój garaż a na przeciwko obiady domowe i znajome barmanki, które wieczorem wołały nas do swoich garsonier. Jak zima odeszła to nawet przyjemnie było, woziliśmy się nawet do Kazimierza Dolnego. Tej ekipy już nie ma a z inną to zajęcie nie miałoby sensu. Mareczek co z łatwością wkręcał dziewczyny swoim portugalskim w Szafie wyjechał i dla mnie to był koniec...Marek jak mnie słyszysz odezwij się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz